Czy plagiat równa się kradzieży?

Od kilku tygodni w sieci sporo mówi się o kradzieży, plagiacie i inspiracji. Te trzy rzeczy mogą się od siebie różnić. Wiele osób uważa, że plagiatowanie nie oznacza od razu, że ktoś coś komuś ukradł. W teorii nie ma bowiem stron poszkodowanych, dopóki osoba plagiatująca nie zacznie zarabiać na danym dziele. Ciężko jednak powiedzieć, jak to zarabianie zaczyna się w internecie i jak wygląda czerpanie zysków z plagiatowanego utworu.



Kradzież występuje wtedy, kiedy można jasno określić stronę poszkodowaną i wyrządzającą krzywdę. Kiedy kradnie się jakiś obiekt, osoba, która do tej pory go posiadała, już go nie ma, a to na życiu jest stratna. Inaczej sprawa wygląda a w przypadku plagiatu. Tutaj również ktoś przywłaszcza sobie dzieło innego twórcy, ale osoba splagiatowana nie traci przedmiotu, bo ten bardzo należy do niej i dalej może mieć z niego zyski na takich samych zasadach.

Blog o podobnej tematyce: https://wle.pisz.pl/prawo-technologie

Szkoda pojawia się dopiero wtedy, kiedy osoba plagiatująca zaczyna zarabiać na dziele, które ukradła. Wtedy można śmiało powiedzieć, że osoba została okradziona z potencjalnych zysków. W internecie jednak ciężko jest rozgraniczyć, kiedy zarabia się na kradzionym dziele. W efekcie nie zawsze sprzedaje się z nim koszulki albo karze odbiorcom płacić za film, w jakim zostało ono umieszczone. Jeśli ktoś monetyzuje swoje filmy za wyświetlenia, to nie można powiedzieć, że sprzedaje produkt, ale równocześnie nie odmawia się, że zarabia na cudzej pracy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sposoby na urodę

Ekologiczne nawyki

Wszędobylskie oko kamery